Nieoczekiwanie okazało się, że większość obowiązków wykonywanych w biurach z powodzeniem można przenieść do domu. Gdyby ktoś mnie spytał, jak chcę pracować po pandemii, odpowiem: według modelu mieszanego. Nie chcę wracać do biura na stałe, jednak nie chcę też pracować tylko w domu. Plusy i minusy są po obu stronach, dlaczego nie zwiększyć liczby plusów?
Skoro cały świat miał okazję przekonać się, że home office jest możliwy, nawet tam gdzie do tej pory taki się nie wydawał, biznes już nigdy nie będzie wyglądać tak samo. W tym czasie powstało wiele zawodów, których spodziewaliśmy się za kilka lat i równie dużo rozwiązań, na które wcześniej byśmy nawet nie wpadli, jak: urodziny dziecka czy lekcje baletu online, a nawet wspólny obiad przed ekranem. Wizja futurystyczna niespodziewanie stała się teraźniejszością. Odkryliśmy, jak bardzo potrafimy być elastyczni i pomysłowi.
Właśnie pozostając chwilę przy „pomysłowości”. Jakie rozwiązania mogą wdrożyć przedsiębiorcy czy zarządy by zaspokoić zupełnie nowe oczekiwania swoich pracowników, którzy niechętnie wrócą do biura? Czy w ogóle powinni to rozważać zwłaszcza w dobie rynku pracodawcy? Tak, powinni, bo obu stronom może się ten układ bardzo opłacać. A oto jedna z propozycji na format win-win.
Rozwiązanie, które można zaadaptować powstało jeszcze przed pandemią. Mowa tu o przestrzeniach coworkingowych dla małych przedsiębiorców. Można je wykorzystać w niestandardowy sposób. Pracodawca wynajmuje przestrzeń coworkingową dla wszystkich swoich pracowników tylko raz w tygodniu (dla porządku ten sam dzień, co tydzień). Zadowala wtedy 80% swoich pracowników, którzy chcą się spotykać co najmniej raz w tygodniu i mają potrzebę doświadczania świata wszystkimi zmysłami. Codzienna praca nadal odbywa się online: spotkania, bieżąca komunikacja, decyzje, przelewy, akcepty. Jednak w tym specjalnym dniu:
- zapewnia komfort tym, którzy potrzebują kontaktu f2f,
- dopina ostatnie niepewne decyzje i pieczętuje uściskiem dłoni finalizacje,
- docenia i naprawdę klepie po ramieniu (uwalniając w ludziach endorfiny),
- ale przede wszystkim daje sobie i innym szansę na lepsze, wzajemne poznanie się.
Przez te 4 dni w miesiącu pracodawca ma okazję, by przekazać swoje wizje, kierunek, autentyczne wartości. Komunikuje, inspiruje, nakreśla ramy strategii, daje energię i tłumaczy jakich efektów się spodziewa. Realizuje elementy przesycone digitalizacją wybierając doświadczenia analogowe. Organizuje warsztaty, sesje i narady – uzyskuje to wszystko dzięki atencji tu i teraz. A po całodniowych speach’ach i warsztatach, dba o higienę psychiczną wszystkich przybyłych. Człowiek jest zwierzęciem stadnym. Dla wielu towarzystwo raz w tygodniu stanowiłoby relaks i miłą integrację.
Brzmi jak niemożliwa wizja przyszłości? O non stop home office też tak mówiono ;-)
Zgadzasz się? Co o tym myślisz? Czy to rozwiązanie usatysfakcjonowałoby Ciebie jako:
- pracownika,
- przedsiębiorcę,
- pracodawcę,
- lidera,
- szefa?
To tylko wyobrażenie o jutrze, a Ty jak sobie wyobrażasz pracę w new normal?